30 sierpnia 2004 roku minęło dokładnie dwadzieścia lat od śmierci Iwony Borowickiej – Wielkiej Primadonny Krakowskiej i Polskiej Operetki. Zmarła przedwcześnie, miała zaledwie 55 lat, do końca występowała, grała i śpiewała. Spoczęła na Cmentarzu Rakowickim, w Alei Zasłużonych. Na jej grobie zawsze są kwiaty, zawsze zapalone znicze. Od tych licznych wielbicieli, którzy ją pamiętają, którzy tak manifestacyjnie żegnali ją po raz ostatni. A pogrzeb Artystki zgromadził ponad 15 tysięcy krakowian!
Urodzona w Łodzi, tam wykształcona muzycznie i wokalnie, tam rozpoczęła swe artystyczne życie, tam po raz pierwszy wystąpiła w operetce (Arsena w „Baronie cygańskim” J. Straussa). Tam „wypatrzył” ją Anatol Wroński, organizujący wówczas krakowską Operetkę i namówił na przeniesienie się do Krakowa. Było to w roku 1954. I naszemu miastu pozostała wierna przez kolejne 30 lat.
W Krakowie zadebiutowała w tytułowej partii w „Hrabinie Maricy” E. Kalmana. I od razu została ulubienicą publiczności. Naturalny wdzięk, wysokie walory głosowe, umiar aktorski – to podstawowe cechy jej sztuki odtwórczej, które powtarzała niezmiennie w kolejnych, pełnych sukcesu premierach, by wymienić chociażby Lizę w „Krainie uśmiechu”, Hannę w „Wesołej wdówce”, tytułową Księżną Cyrkówkę, Aninę w „Nocy w Wenecji”, Wiktorię w „Wiktorii i jej huzarze”, Sylvę w „Księżniczce czardasza”, Zuzannę w „Cnotliwej Zuzannie”, Saffi w „Baronie cygańskim”, Gabrielę w „Wiedeńskiej krwi”. W sumie było tych partii na krakowskiej scenie 37. Wszystkie utrwalały jej wysoką pozycję artystyczną, rozsławiały sztukę wokalną i aktorską oraz przysparzały ogromne rzesze wielbicieli. Temperamentem, werwą, urodą, talentem i głosem zawsze fascynowała widzów i słuchaczy i zawsze mogła liczyć na ich wzajemność. W Krakowie do Operetki „chodziło się na Borowicką”!
Recenzje miała znakomite, bo zasługiwała na nie: piękny głos o metalicznym ciemnym brzmieniu, dużej skali i szerokim wolumenie, doskonała dykcja, niezawodność w grze scenicznej. Urzekała widzów i partnerów. A tych ostatnich miała zawsze znakomitych: Kazimierz Rogowski, Kazimierz Pustelak, Roman Węgrzyn, Janusz Żełobowski, Edward Adler, Włodzimierz Kotarba.
Iwona Borowicka wciąż żyje w pamięci melomanów. Choć fizycznie nieobecna, spowita legendą wielkiej gwiazdy, wciąż błyszczy stanowiąc klasę dla siebie w każdej roli. Jej kreacje, nawet te drugoplanowe, choć już nie przyjmowane huraganami braw, choć nie wszystkie utrwalone w zapisach fonograficznych, pamiętane są nadal i stanowią swoisty punkt odniesienia i wzór do naśladowania. Do nich przyrównuje się, w ocenach prywatnych i profesjonalnych, obecne produkcje i kreacje współczesnych artystek. I niech tak pozostanie jak najdłużej.
Jacek Chodorowski
Film muzyczny Bogusława Kaczyńskiego „Spotkanie z Iwoną Borowicką”
Dwupłytowy album zawierający film oraz nagrania audio jest jeszcze do nabycia u wydawcy (kontakt).
Fragmenty nagrań
Aria Hanny Glawari – Fr. Lehar: „Wesoła wdówka”
Duet Maricy i Żupana – E. Kalman: „Hrabina Marica”
Piosenka Marii – M. Lida: „Miłość Szejka”